- Trzeba było siedzieć w swojej klatce - warknął jeden z nich.
Próbowałam im się wyrwać, ale mi się nie udało
- Ch*j Cię obchodzi, gdzie jestem, póki tu wracam. I to jest chyba mój błąd - wydarłam się do niego.
Nawet nie zauwaźyłam, gdy straźnik uderzył mnie, rozbijając mi wargę.
(Jeremy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz