niedziela, 8 czerwca 2014

Zamykam Bloga!

Z przykrością stwierdzam iż muszę zamknąć bloga. Jak każdy w sumie blog , ten też stracił swoją świetność i już nikt prócz mnie i jednej osoby nie pisał. Jest mi z tego na prawdę przykro,ale cóż taka kolej rzeczy. Nie wiem czy jeszcze go odnowię, ale jeśli będziecie chcieli to czemu nie ;)
Nie kasuję bloga, ponieważ miło jest czasami wrócić do wspomnień i poczytać własne posty czy innych i popatrzeć jak kiedyś ten blog był aktywny i był przez długi czas popularny :D

Tak więc żegnajcie kochani~!!!

                       ~Wasza administratorka ;)

wtorek, 3 czerwca 2014

od Damien'a C.D Cataley

Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do stołówki. Nie chciałem zaatakować Cat, a cały czas czułem ogromny głód. Gdy szedłem po jedzenie dla dzieci i dla niej zauważyłem młodego strażnika. Miał jakąś ranę i czułem intensywnie jego krew. Szybkim ruchem przygwoździłem go do ściany i przyjrzałem mu się uważnie.
Strażnik wpatrywał się we mnie przerażony, a ja tylko się uśmiechnąłem.
-Nie miej mi tego za złe -uśmiechnąłem się ,ukazując swoje kły.
Chciał krzyknąć jednak zatkałem mu usta i pożywiłem się nim. Następnie zabrałem go na piętro gdzie kiedyś widziałem powieszonych ludzi i sam go tam powiesiłem. Tak jakby sam to sobie zrobił i uleczyłem tylko jego ranki. Gdy wszystko było już w porządku otarłem twarz i poszedłem jak nigdy nic na stołówkę. Wziąłem talerze nałożyłem sobie i dla dzieci i Cat jedzenie, a następnie dali jej jakieś jeszcze specjalne leki.
Wszystko zapakowałem na tacę i wróciłem do pokoju dzieci i Cat. Zapukałem by mi otworzyli i , drzwi otworzyła mi Kathleen. Uśmiechnąłem się na widok córki i podałem jej talerz ze śniadaniem.
Zaraz rozdałem talerze reszcie i usiadłem obok Cat , jedząc swoje śniadanie. Spojrzałem na nią i pocałowałem ją delikatnie w czoło.
-Kocham Cię -wyszeptałem z uśmiechem
-Ja ciebie też -odwzajemniła mój uśmiech
-Jedz spokojnie, wy też maluchy-odwróciłem się do dzieci-Smakuje?
-Tak, bardzo-odparli chórem.
-Dobrze, a później poćwiczymy magię dobrze-pogłaskałem ich po głowach zadowolony i odłożyłem swój talerz na stół.

(Cataleya?)

od Sage C.D Jimi'ego

Spojrzałam przerażona na Välję , która cały czas się szamotała i wyrywała. Ja po chwili jednak przestałam to robić, wiedząc ,że nie ma to najmniejszego i żadnego sensu. Popatrzyłam ukradkiem jeszcze na Jimi'ego.
-Zabierzcie ją. A naszego na opatrzenie rany-rozkazał jeden ze strażników.
Wkrótce mnie prowadzili do głównej celi, a Jimi'ego wzięli na opatrzenie rany.Välja cały czas się szamotała, widać było że bała się o mnie i o siebie.
-Välja przestań-wysłałam jej myśl.
Tygrysica po chwili przestała się szamotać i weszłyśmy do celi. Strażnicy przywiązali ją do ściany, a mnie posadzili na specjalnym fotelu. Modliłam się tylko,żeby to nie byli ci sami naukowcy, których Jimi ma zabić gdyby mnie chodź tknęli. Siedziałam spokojnie, gdy nagle weszli do pokoju Ci naukowcy.
-Nie -szepnęłam i zaczęłam się wyrywać.
-Skąd tu się wziął tygrys?-zapytał zdziwiony naukowiec
-To jej -wskazał na mnie strażnik
-O Panna Sage , proszę bardzo ciekawy okaz-podszedł do tygrysicy
-Nawet nie waż się jej ruszać!-warknęłam
-Spokojnie , chcę tylko popatrzeć -zaśmiał się
Po chwili wyciągnął rękę, a jeden ze strażników podał mu sztylet. Przejechał po jej skórze sztyletem, a zaraz wbił jej w nogę. Tygrysica zaryczała z bólu,  a ja napięłam mięśnie. Szybko udało mi się wyrwać z przykucia na siedzeniu i zerwałam się na równe nogi. Podbiegłam do tygrysicy i odepchnęłam naukowca na ścianę.
-Spokojnie- pogładziłam Välję by ją uspokoić.
-Teraz!-usłyszałam obok siebie.
Odwróciłam się  i zaraz poczułam potężne uderzenie z pięści. Upadłam na ziemię i chyba zemdlałam.
Ocknęłam się znów przykuta do krzesła. Nikogo prócz naukowców nie było. Robili coś przy tygrysicy, a ja próbowałam się poruszyć jednak na marne. Byłam cała obolała i wyczerpana. Zaraz jednak już wiedziałam dla czego tak było. Pobierali mi już dość długo krew. Chciałam to wytrzymać, byle by Jimi tutaj nie przyszedł i nie zrobił nic głupiego, dla tego siedziałam cały czas cicho.

(Jimi?)

Od Jimi'ego C.D. Sage

Trzymając dłonie w talii Sage odwróciłem ja do siebie przodem i podniosłem. Sage od razu objęła mnie nogami w pasie i zarzuciła ręce na szyję.
- Jesteś piękna.
Sage uśmiechnęła się szeroko i pocałowała mnie szybko. Z uśmiechem niosłem ją idąc przed siebie.
- Gdzie idziemy?
- A gdzie byś chciała? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Daleko stąd.
- Gdybym tylko mógł... Obiecuję, że kiedyś cię stąd zabiorę. - pocałowałem ją.
Postawiłem Sage i ruszyliśmy dalej, gdy nagle oboje zamarliśmy. Nasłuchiwałem tego co przed chwilą usłyszałem. Szybko zasłoniłem Sage, a zza krzaków wyskoczyła tygrysica.
- Välja. - ucieszyła się Sage i podeszła do tygrysicy.
Zaraz jednak usłyszeliśmy śmiech. Oboje wiedzieliśmy czyj jest. Radny Shade. Znalazłem się w sekundę przy dziewczynie i posadziłem ją na Välji.
- Biegnij! - krzyknąłem na kota, a ona ruszyła.
Biegłem za nimi, a Sage trzymała się kurczowo tygrysicy. Gdy zbliżyliśmy się do więzienia usłyszałem strzał i poczułem ból w ramieniu. Wbiegliśmy na teren i od razu otoczyli nas strażnicy.
- Łapcie ją! - któryś z nich krzyknął.
Od razu złapano Sage, a tygrysicę zakuto i założono kaganiec, oraz podano środki nasenne.
- Nie! - Sage zaczęła się wyrywać.
Było zamieszanie, ale złapałem jednego strażnika.
- Kto strzelał?! - warknąłem na niego.
- Jeden z naszych. - powiedział ze skruchą w głosie. - Ale nie celowaliśmy w ciebie.
- Zobaczymy. - powiedziałem wściekły, ale w głębi serca cieszyłem się, ze to Sage nie oberwała.

(Sage?)

Od Cataley C.D. Damiena

- Nie skrzywdzę cię. - wyszeptałam.
- Będziesz musiała, dla dobra siebie i dzieci gdy to się powtórzy. Nie chcę cię więcej skrzywdzić. - powiedział spokojnie i zjechał dłonią na moje żebra. Skrzywiłam się. Dalej bolały po tym, jak uderzyłam w ścianę gdy Damien mnie pchnął.
- Zrobiłem ci krzywdę.
- Nie byłeś sobą.
- Następnym razem może być jeszcze gorzej. - pokręcił głową.
- Uda ci się, zapanujesz nad tym.
- Cat, nie rozumiesz. Za każdym razem czuję twoją krew. Jest co raz gorzej, bo mam ochotę się na ciebie rzucić.
Cofnęłam się od niego widząc jak jego oczy ciemnieją. Mój oddech przyśpieszył wraz z biciem serca. Damien zakrył twarz dłońmi, a gdy je odsunął jego oczy były z powrotem normalne. Patrzyliśmy na siebie milcząc, gdy podbiegły do nas dzieci i wskoczyły na łóżko. Od razu się uśmiechnęłam i je do siebie przytuliłam.
- Co to? - spytała Kath i dotknęła mojej szyi.
- Ślady po ugryzieniu. - powiedziałam otwarcie.
- Boli?
- Teraz nie. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Czemu chcą mamę? - spytał Chris i spojrzał na Damiena.
Oboje milczeliśmy, a Kath położyła się koło mnie. Wraz z Christopherem patrzyli na nas wyczekując odpowiedzi, ale żadne z nas nie znało na nie odpowiedzi. W końcu to ja odpowiedziałam.
- Nie wiemy tego.
- Przyniosę wam coś do zjedzenia. - powiedział Damien i wstał, a potem wyszedł z pokoju.

(Damien?)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

od Sage C.D Jimi'ego

Światło słoneczne delikatnie oślepiło mnie przy wyjściu, jednak zaraz szybko przyzwyczaiłam się do jego blasku. Na dworze o dziwo nie było ani żywej duszy. Byłam dość zaskoczona,że nikogo w tej chwili nie ma.
-Gdzie są wszyscy?-zapytałam zdziwiona
-Spokojnie, są w pokojach-wyjaśnił uspokajająco Jimi
Skinęłam głową z ulgą i delikatnym uśmiechem, a zaraz ruszyliśmy do lasu i po chwili wyszliśmy poza mury więzienia. Czułam się dziwnie swobodna i szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Jednak moje myśli przerwał dotyk Jimi'ego na mojej ręce. Popatrzyłam na złączone nasze dłonie, a zaraz na niego z uśmiechem.
-To dziwne, już jesteśmy razem od dłuższego czasu, a to jest nasza pierwsza randka -zaśmiałam się
-Nie.........na pewno nie-odpowiedział zakłopotany
-No niestety, wcześniej nie mieliśmy na coś takiego czasu-wyjaśniłam z rozbawieniem.
-Trochę mi głupio-podrapał się po głowie niezręcznie.
Zaczęłam się śmiać i odwróciłam się do niego przodem, a zaraz oderwałam się od jego uścisku i zaczęłam uciekać. Jimi dopiero po chwili się zorientował że mu uciekłam i również zaczął mnie gonić. Biegliśmy z nadludzką prędkością, a zaraz Jimi mnie dogonił i złapał w pasie, zatrzymując. To zatrzymanie było dość gwałtowne ,ale i śmieszne. Roześmiałam się i spojrzałam na niego przez ramię, ponieważ stał za mną.
-Kocham Cię -wyszeptał mi do ucha
-Ja ciebie też -wyznałam uradowana i pocałowałam go namiętnie.

(Jimi?)

od Damien'a C.D Cataley

Znów ująłem jej policzek, w swoją dłoń i pogładziłem ją po nim,  a następnie uśmiechnąłem się ciepło.
-Wiem o tym-wyznałem i pocałowałem ją w czoło.
-Ale czemu nas zostawiłeś?-wzdrygnęła się
Spojrzałem na nią z żalem i bólem w oczach i odwróciłem na chwilę wzrok, myśląc intensywnie nad tym wszystkim. Jednak zaraz znów przysunąłem się do Cat i pochyliłem się nad nią patrząc jej w oczy.
-Bo tak by było lepiej -wyjaśniłem
-Wcale nie, Damien my cię kochamy -odpowiedziała szybko wystraszona.
-Ale czy ty nie rozumiesz, że tracę nad sobą kontrolę? Nie potrafię tego zatrzymać, nawet nie mogę ...........-westchnąłem -Jedyne czego pragnę to tego by nie stała Ci się krzywda, nawet jakbym miał oddać w tej intencji swoje życie.
-Damien......-przestraszyła się Cat, a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Cat, to prawda. Staję się potworem, moje rasy w środku walczą intensywnie ze sobą chcąc by tylko jedna dominowała. Nie potrafię zrobić tak by się "pogodziły"-dodałem i starłem jej łzy.
-Proszę nie opuszczaj nas-wyszeptała i szybko przytuliła się do mnie.-Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Westchnąłem cicho , tak by Cat tego nie słyszała i objąłem ją mocno, odwzajemniając jej uścisk.
-Ja też nie,ale obiecaj mi jedno........-zacząłem
-Dobrze-odpowiedziała niepewnie
-Jeśli stracę nad sobą kontrolę, lub będę chciał kogoś zabić czy zrobić krzywdę. Zrób wszystko by mnie zranić czy żebym nie dostał was pod wpływem furii w swoje ręce. Wszystko, nawet jeśli by wiązało się to z zabiciem mnie, lub dotkliwie zranieniem. Ale jeśli znów się to powtórzy nie wiem co zrobię. Być może będę musiał faktycznie odejść, bo przy was nie mogę tego opanować -poprosiłem

(Cataleya?)