Spojrzałam przerażona na Välję , która cały czas się szamotała i wyrywała. Ja po chwili jednak przestałam to robić, wiedząc ,że nie ma to najmniejszego i żadnego sensu. Popatrzyłam ukradkiem jeszcze na Jimi'ego.
-Zabierzcie ją. A naszego na opatrzenie rany-rozkazał jeden ze strażników.
Wkrótce mnie prowadzili do głównej celi, a Jimi'ego wzięli na opatrzenie rany.Välja cały czas się szamotała, widać było że bała się o mnie i o siebie.
-Välja przestań-wysłałam jej myśl.
Tygrysica po chwili przestała się szamotać i weszłyśmy do celi. Strażnicy przywiązali ją do ściany, a mnie posadzili na specjalnym fotelu. Modliłam się tylko,żeby to nie byli ci sami naukowcy, których Jimi ma zabić gdyby mnie chodź tknęli. Siedziałam spokojnie, gdy nagle weszli do pokoju Ci naukowcy.
-Nie -szepnęłam i zaczęłam się wyrywać.
-Skąd tu się wziął tygrys?-zapytał zdziwiony naukowiec
-To jej -wskazał na mnie strażnik
-O Panna Sage , proszę bardzo ciekawy okaz-podszedł do tygrysicy
-Nawet nie waż się jej ruszać!-warknęłam
-Spokojnie , chcę tylko popatrzeć -zaśmiał się
Po chwili wyciągnął rękę, a jeden ze strażników podał mu sztylet. Przejechał po jej skórze sztyletem, a zaraz wbił jej w nogę. Tygrysica zaryczała z bólu, a ja napięłam mięśnie. Szybko udało mi się wyrwać z przykucia na siedzeniu i zerwałam się na równe nogi. Podbiegłam do tygrysicy i odepchnęłam naukowca na ścianę.
-Spokojnie- pogładziłam Välję by ją uspokoić.
-Teraz!-usłyszałam obok siebie.
Odwróciłam się i zaraz poczułam potężne uderzenie z pięści. Upadłam na ziemię i chyba zemdlałam.
Ocknęłam się znów przykuta do krzesła. Nikogo prócz naukowców nie było. Robili coś przy tygrysicy, a ja próbowałam się poruszyć jednak na marne. Byłam cała obolała i wyczerpana. Zaraz jednak już wiedziałam dla czego tak było. Pobierali mi już dość długo krew. Chciałam to wytrzymać, byle by Jimi tutaj nie przyszedł i nie zrobił nic głupiego, dla tego siedziałam cały czas cicho.
(Jimi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz