- Wasz tata mógłby tu wszystko zniszczyć gdyby nie umiał tego opanować.- wyjaśniłam.
- A ty mamo? - spytała Kathleen.
- Ze mną jest inaczej. Gdy jestem przerażona tracę dary, nie jestem w stanie używać mocy. Lecz gdy jestem wściekła to moce nade mną panują.
- Dlatego właśnie musicie umieć to kontrolować. - dodał Damien.
Dzieci wstały z łóżka i stanęły koło ich taty i zaczęły ćwiczyć. Byłam z nich dumna że tak szybko się uczą. Usiadłam na łóżku i przyglądałam im się, całej swojej rodzinie. Dzieci tak szybko rosły i uczyły się co raz więcej. Zaczynały rozumieć, że świat wcale nie jest taki dobry. Damien bawił się jednocześnie z dziećmi i sam pokazywał co umie, a dzieci uczyły się jak się bronić i jednocześnie nie zwracać na siebie uwagi. Zostawiłam ich samych i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i podciągnęłam koszulkę patrząc na zadrapania, które zaczynały się goić. Dotknęłam delikatnie pierwszej rany i skrzywiłam się, a potem przemyłam brzuch. Podniosłam wzrok i spojrzałam w oczy Damiena, który stał za mną i patrzył na mnie. Podszedł powoli i wziął ode mnie ręcznik przemywając nim po mojej skórze.
- Boli?
- Już nie tak bardzo. - skłamałam nie chcąc go zamartwiać.
Damien odwrócił mnie do siebie i kucnął łapiąc mnie za biodra i całując delikatnie mój brzuch. A dokładnie małą fałdkę, która została po ciąży.
- Kocham cię. - szepnęłam, a oczy same mi się zaszkliły. Pocałowałam go, a potem wróciliśmy do dzieci, które trenowały sobie w pokoju.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz