- Obiecałem jej to. - powtórzyłem sobie.
Nie chciałem złamać danej jej obietnicy, ale to było ciężkie. Sage wyglądała na zmartwioną i rozkojarzoną. Siedziałem na miejscu i czekałem aż wróci. W końcu dostrzegłem jak wraca, więc podniosłem się i poczekałem aż podejdzie.
- W porządku? - spytałem szeptem.
- Tak.
- Znów mnie okłamujesz. - powiedziałem.
- Jim ja...
- Nic nie mów. - ująłem jej twarz w dłonie i złożyłem na ustach dziewczyny długi pocałunek. Na policzkach Sage zagościły rumieńce i odwróciła wzrok. Złapałem ją za podbródek i zmusiłem by na mnie spojrzała.
- Sage. - wypowiedziałem łagodnie jej imię.
Sage rozejrzała się dookoła i podniosła bluzkę. Zobaczyłem na jej brzuchu szramy i delikatnie ich dotknąłem.
- Skąd to masz? - spytałem spokojnie choć w środku byłem zły lecz nie chciałem jej tego okazywać.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz