wtorek, 20 maja 2014
od Damien'a C.D Cataley
-Nasze dzieci-dodałem odwzajemniając jej uśmiech.-Wyspała się kochanie?
-Tak, na szczęście -odpowiedziała spokojne,ale z nutą ulgi w głosie.
-To dobrze-nachyliłem się i pocałowałem ją w czoło.
Zaraz jednak wszyscy zaczęliśmy się ubierać i szykować na śniadanie i w ogóle na to by zejść na dół. Miałem nadzieję by tylko nie chcieli nic od nas w jadalni. Bo naukowców parę godzin po strzydze bym chyba nie wytrzymał. W końcu wyszliśmy ze swojego pokoju i zeszliśmy na dół do jadalni. Cat i dzieci usiedli już przy stoliku , a ja przyniosłem na tacy wszystkie cztery talerze. Usiadłem przy nich i rozejrzałem się dookoła sali. Na szczęście wszyscy już przyzwyczajali się do obecności naszych dzieci, bo było rzadkością w tym ogromny więzieniu. Po chwili cała moja rodzina zaczęła jeść śniadanie i to z wielkim smakiem. Faktycznie to dzisiejsze śniadanie było wyjątkowo smaczne niż ostatnie ,które jadłem.
Jednak spokój nie trwał wiecznie bo już po paru minutach przyszli do nas naukowcy, z obstawą strażników.
-Czego chcecie?!-warknąłem zrywając się z krzesła.
(Cataleya?)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz