Pogładziłem Cataleyę po włosach i delikatnie się uśmiechnąłem do niej. Nie chciałem by się bała o nas wszystkich. Przytulałem ją cały czas do siebie i patrzyliśmy jeszcze do tego na śpiące dzieci.
-Zawsze Cię ochronię -wyszeptałem
-Też się o ciebie boję -powiedziała i znów po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Cat cicho, cicho. Spokojnie przecież tu jestem -odpowiedziałem
-Damien-wyszeptała mi do ucha i bardziej się przytuliła.
Siedzieliśmy tak przez pół nocy,aż wreszcie zbliżał się świt. Poprosiłem Cat by się jeszcze przespała te parę godzin, a ja cały czas czuwałem. Dziewczyna spokojnie zasnęła, a ja leżałem przy niej i cały czas ją gładziłem. Nie chciałem ich stracić , byli dla mnie wszystkim. Ale nie dawało mi to spokoju, że ktoś chce ją zabić. Nie mogłem tego znieść, a jeszcze obelgi Strzygi , wzmagały moją złość. Nie mogłem tego słuchać, a cały czas jednak słyszałem te słowa w mojej głowie. Leżałem tak czekając ,aż wszyscy się obudzą i pilnowałem jednocześnie. Wiedziałem jednak,że w pobliżu jest strzyga. Czułem to, czułem jej chęć pozbycia się Cataleyi, ale to nie ona pragnęła ją zabić tylko ktoś inny. Ten ktoś tylko po prostu ją wysłał.
W końcu podniosłem się z łóżka i podszedłem do okna, ale po godzinie obudziły się dzieci. Wstały i podeszły do mnie, a potem zaczęliśmy rozmawiać spokojnie o ich mocach i innych rzeczach. W tym czasie na szczęście Cataleya spokojnie spała.
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz