-Jimi!-krzyknęłam, a ten zaczął walczyć z radnym.
Stanęłam jak wryta, jednak zaraz do pokoju wparowało pełno strażników. Ojciec złapał mnie za ramiona i delikatnie potrząsnął bym się ocknęła. Szybko złapałam za strzałę i napięłam łuk , a następnie wystrzeliłam w strażników i tak prawie w każdego.
-Uciekajcie !-usłyszałam Jimi'ego.
Rada wybiegła z komnaty, radząc sobie po kolei z innymi strażnikami, a dwaj inni radni pomagali mojemu ojcu. Ja osłaniałam tyły i zabijałam kolejno innych strażników. Wybiegliśmy na zewnątrz , a rada stanęła i zaczęła ze sobą debatować. Zaraz wszystkie oczy spojrzały na mnie, a ja znów się zacięłam i wstrzymałam oddech. Jednak długo to nie trwało bo usłyszałam krzyki Jimi'ego.
-Jimi!-znów krzyknęłam jego imię i wbiegłam ponownie do zamku.
-Sage!-usłyszałam ojca.
Chciał wbiec zaraz za mną, jednak szybko chwyciłam za potężne drzwi i zamknęłam je na zamek.
-Przepraszam tato, ale nie chcę by stała wam się krzywda -wyjaśniłam
Odwróciłam się i pobiegłam w głąb korytarza napinając cięciwę łuku i będąc gotową na wystrzał kolejnej strzały. Mój ojciec i reszta rady nie mogli się przedostać przez drzwi bo były przystosowane tak by nikt nie wszedł i nie wyszedł gdy się je zamknie. Oddychałam bardzo szybko bo bałam się o Jimi'ego. Szłam jednak powoli przez korytarz i nasłuchiwałam. Weszłam do komnaty ,skąd wcześniej wybiegliśmy i rozejrzałam się dookoła, trzymając łuk w gotowości. Jednak ani Jimi'ego ,ani Radnego nie było w tym pokoju.
Zaraz znów usłyszałam szamotaninę i krzyki na wyższym piętrze. Wybiegłam szybko z pomieszczenia i pobiegłam po schodach na górę. Zobaczyłam w ułamku sekundy, jak ktoś wchodzi do jakiejś komnaty. Poszłam w tamto miejsce i weszłam do ciemnego pokoju , rozejrzałam się mając nadal napiętą strzałę. Gdy się odwróciłam w stronę drzwi dostałam z pięści w twarz, wystrzeliłam przy tym z łuku i upadłam na ziemię.
-Dziecko znów przeginasz!-warknął zdenerwowany radny , wyciągając sobie strzałę z dłoni.
Spojrzałam na niego przerażona i odsunęłam się od niego wyciągając szybko kolejną strzałę i celując w niego.
-Nie zbliżaj się do mnie!-krzyknęłam
-Przecież jesteśmy tu sami-zaśmiał się
-Nie..........Gdzie Jimi?!-warknęłam i znów wystrzeliłam w niego strzałą.
(Jimi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz