- Chyba nie masz zamiaru wrócić do więzienia? - spytałam nie dowierzając. Albo po prostu nie chciałam w to uwierzyć.
- Tylko oni będą mogli cię uleczyć. - westchnął.
Zerwałam się z ziemi chcąc się sprzeciwić, ale poczułam tylko jak nogi się pode mną uginają i upadam tracąc przytomność. Usłyszałam tylko głos Damiena i szum skrzydeł.
(...) Jak przez mgłę słyszałam głosy. Rozpoznałam głos Damiena i jakiś mężczyzn. Byliśmy w więzieniu, a Damien mnie niósł. Później znów zemdlałam, a gdy się ocknęłam leżałam w jakimś pokoju, Damien siedział przykuty do krzesła obok mnie, a dookoła chodzili naukowcy.
- Obudziła się. - usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny. Damien spojrzał na mnie i odetchnął z ulgą.
- Co się stało? - spytałam.
- Zemdlałaś. Przyleciałem jak najszybciej do więzienia, by mogli ci pomóc.
Czyli jednak. Znów byliśmy uwięzieni. Naukowiec podszedł do mnie i wstrzyknął mi coś, co strasznie piekło.
- Myśleliśmy, że wrócicie szybciej. Wtedy skutki uboczne by nie nastąpiły.
- Skutki uboczne? - szepnęłam i spojrzałam na naukowca i Damiena.
- Ostatnim razem wstrzyknęliśmy ci jeden wirus, by zobaczyć jak reagujesz na niego. - zaczął wyjaśniać naukowiec. - Podawaliśmy ci też leki na niego, ale gdy uciekliście nie mieliśmy jak panować nad tym i odczuwałaś skutki tego wszystkiego.
Zaniemówiłam. Byłam jakimś doświadczeniem? Spojrzałam na Damiena, który siedział i patrzył na mnie ze smutkiem. Nie mogliśmy stąd uciekać, bo mogło się to źle skończyć. Naukowiec widząc jak na siebie patrzymy zaśmiał się.
- Nawet nie myśl, by ją uleczać. Gdy to będziesz robić możesz to tylko pogorszyć. Jedynie my mamy antybiotyk. - powiedział i odszedł do strażników i reszty naukowców, a ja poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz