Spojrzałem na nią trochę zdziwiony jednak zaraz przytaknąłem na jej propozycję.
Podniosłem się i wyszliśmy z mojej celi, na korytarz.
Chwyciłem Cataleyę za rękę i skierowaliśmy się tam gdzie nas nogi poniosą.
Poszliśmy przez długi korytarz , jednak nikogo na nim nie było.
Ogromna pustka i jeszcze do tego straszna i głucha cisza.
Słychać było tylko nasze kroki jak idziemy i od czasu do czasu jak oddychamy.
Po pewnym czasie korytarz jakoś tak nagle się skończył i nic nie było.
-Dziwne-mruknąłem
Zacząłem grzebać ręką po ścianie, jednak nic nie znalazłem , chociaż kiedyś coś tu było.
Zaraz jednak zobaczyłem obok nas schody na następne piętro.
Pociągnąłem za sobą Cataleyę i wyszliśmy na górę, gdzie znów był długi korytarz.
Jednak jeszcze nie byliśmy tutaj , a były inne pokoje.
Otworzyłem jeden ,a Cat o mało nie wydarła się na cały głos.
Ale szybko zatkałem jej usta i zamknąłem drzwi.
To był jeden z nas, ostatnio było to zabijanie i pewnie tutaj go zabili.
W końcu wisiał na sznurze musieli go powiesić, ajć nie miły widok.
-Spokojnie Cat-odpowiedziałem
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz