sobota, 25 stycznia 2014

Od Gabriela C.D. Rebecy

[...] Uniosłem kąciki ust w nieznacznym uśmiechu. Jeśli zrobimy to raz, to już nie przestaniemy, pomyślałem. Odwróciłem się i wróciłem do podsycania ognia. Gdy skończyłem, zerknąłem jeszcze na Rebecę czy wszystko w porządku i wyszedłem z jaskini. Usiadłem nad rzeką, wpatrując się w toń. Nagle zmętniała, przyspieszyła swoj nurt. Zmarszczyłem brew i w mojej głowie odezwał się doskonale znany głos.
- Wrzuć jakiś kwiat do tej wody - rzucił rozkazującym głosem mój ojciec. Zrobiłem o co prosił.
- Cześć - zawołałem z uśmiechem na twarzy.
- Nie tak szybko, Gabrielu. Powiedz mi co Ty do chole*y zrobiłeś? - skrzyżował ręce na piersi. Widziałem go od pasa w górę wystającego z wody.
- Ja? A co ja niby zrobiłem? - zdziwiłem się.
- Za chwilę urodzą Ci się trojaczki, tak?
- Fakt. Ale jakoś nigdy nie interesowałeś się moimi dziećmi. Może z kilka się znajdzie - zauważyłem.
- Ale też nigdy nie miałeś mieć dzieci z diablicą, synu - westchnął Dionizos. Coś go trapiło. Zazwyczaj taki nie był.
- Tato, co Ci jest? - zaniepokoiłem się.
- Mi? Mi nic.
- Przepowiednia - zgadłem. - Byłeś u Pytii.
- Byłem. Rozmawiałem z nią. I dała mi przepowiednię. Dotyczącą Ciebie.
- I co było w tej przepowiedni? - spytałem, przysuwając się bliżej brzegu rzeki.
- Wiesz jakiej płci będą Wasze dzieci? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Pokręciłem przecząco głową. - W takim razie ja Ci powiem. Będziesz miał dwóch synów i córeczkę. Ale mam dla Ciebie ostrzeżenie. Uważaj na synów.. Uważaj, by ich kochać po równo. Nawet, gdyby jeden miał być bogiem, a drugi demonem - ostrzegł mnie ojciec i znikł. Zaklnąłem pod nosem.
- Czemu Ty zawsze musisz to robić, co staruszku? - mruknąłem i wróciłem do jamy. Rebeca spała pod kocem, więc otuliłem ją szczelniej, pocałowałem w policzek i zabrałem się za ostrzenie noży, którymi zdejmowałem skórę.

(Rebeca?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz