- Bardzo piękne. - patrzyłam na kulę oczarowana. Dotknęłam ją opuszkami
palców. Z kuli wydobył się charakterystyczny dźwięk. Uśmiechnęłam się
delikatnie. - Posiadasz wyjątkową moc.
- Wiem.
- Wiem, że wiesz. - mruknęłam, wciąż przyglądając się tańczącym w kuli błyskawicom. - Rozpal ją.
Lewis westchnął. Złożył odpowiednio palce. Z kuli uniósł się czarny dym.
Lewis trzymał ją oburącz, wprawiając w wolne obroty. Kątem oka
spojrzałam na jego twarz. Leciutko uniósł kąciki ust. Po chwili kula
zapłonęła żywym ogniem.
- Dobrze? - zapytał zaniepokojony.
- Doskonale. - odpowiedziałam.
- Co teraz? - kula w jego rękach zniknęła
Odwróciłam się do niego plecami. Rozejrzałam się uważnie. Szukałam
czegoś, na czym mógłby ćwiczyć. Spojrzałam na kominek, w którym wypalało
się drewno. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Powtórz to, co ja. - Wyciągnęłam dłoń w kierunku paleniska. W kominie
zahuczało i zawyło, płomień buchnął gwałtownie, sypiąc iskrami.
- Dobra. - szturchnęłam go lekko w ramię.
- Tylko ostrożnie. - prychnął. Pokręciłam głową.
(Lewis?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz