Zaśmiałam się cicho, tak by przyjaciółka mnie nie usłyszała.
Śnieżyce tutaj trwały około jednej nocy, czyli do rana nas nie wypuszczą.
Ale nie chciałam jej martwić przecież i tak wyjdziemy stąd.
Siedziałyśmy w pokoju dziennym przez jakieś 3 godziny i rozmawiałyśmy.
Więźniowie wchodzili i wychodzili z tego pokoju.
Wszyscy włóczyli się nie wiedząc co robić i co ze sobą zrobić.
Po pewnym czasie wyjrzałam za okno, a śnieg powoli ustawał.
-Niedługo nas wypuszczą -uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
Ta śnieżyca trwała krócej niż ostatnia,którą jeszcze do dziś pamiętam.
-To dobrze-odetchnęła z ulgą Rebeca
Skinęłam głową i patrzyłam na śnieg który lekko prószył za oknem.
Po chwili obok mnie pojawiła się przyjaciółka i razem zaczęłyśmy patrzeć.
-Ładnie tak.........wszystko białe-rozchmurzyłam się
(Rebeca?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz