- Nie prawda - zaśmiałam się. - Słodko wyglądałeś i naprawdę żałuję, że nie mogłabym zrobić Ci zdjęcia.
- Ja się tam cieszę - uśmiechnął się.
Zamknął oczy, leżąc spokojnie na trawie, a ja pierwszy raz od pobytu tutaj użyłam swej mocy i zwiałam listek z drzewa, tak, że upadł na twarz Jeremy'ego. Ten niezadowolony strzepnął go, a ja znów razem z powiewem wiatru skierowałam go na jego twarz.
- Co się... - zaczął Jeremy.
Parsknęłam śmiechem.
- Ty to zrobiłaś? - zapytał.
Wzruszyłam ramionami.
- Może...
(Jeremy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz