Nie dosłyszałam słów Sage, bo skupiłam się na tym co robią naukowcy. Doktor Rayan jednak w końcu nas dostał i siedziałyśmy teraz z pokoju wraz z nim i paroma strażnikami.
- Co znowu zrobiłyście? - spytał opierając się o biurko.
- Nic takiego, śmiałyśmy się tylko z tych bałwanów. - wskazałam głową strażników i skuliłam się, gdy jeden chciał mnie uderzyć.
- Dość! - zatrzymał go naukowiec. - Nie dotykajcie ich nawet.
Strażnik mruknął coś pod nosem i wszyscy wyszli z zalecenia doktora. Patrzyłyśmy z Sage na siebie zdziwione, ale nie odezwałyśmy się póki nie byliśmy sami.
- Czemu to robisz? - spytała Sage wyprzedzając mnie.
- Bo jesteście cenne. Ty panno Sage odkrywasz tajemnice, które nas intrygują, a Rebeca... cóż, sama widzisz. - powiedział i spojrzał na nas.
- Jesteście niezwykłymi i cennymi eksperymentami i nie mogę pozwolić byście były źle traktowane przez tych strażników. - powiedział mile, ale i tak mu nie ufałam.
- Wy wszyscy tutaj robicie to tylko dla naszego cierpienia i dla kasy. Co do jednego. - wycedziłam przez zęby. - Chciałybyśmy teraz wyjść i wrócić do siebie. - dodałam wstając.
Naukowiec wskazał nam drzwi i nawet się nie ruszył gdy wyszłyśmy.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz