Zamknięta sama w sobie siedziałam w pokoju.Moja towarzyszka została mi odebrana tak samo jak sen życia.Siedziałam nadal na łuku skulona.Nie przespałam kolejnej nocy.Byłam bardzo drażliwa i łatwo mnie było wyprowadzić równowagi.Nawet strażnicy mnie nie odwiedzali.Na stołówkę chodziłam rzadko chodź głód mi doskwierał.Ktoś zapukał do drzwi.Dziewczyna.Skuliłam się jeszcze bardziej.
-Wiem że jest źle ale zagłodzenie się na śmierć to chyba najgorsza ze śmierci-powiedziała
Spojrzałam na nią.Miałam twarz poważną bez wyrazu.
-Wiem ,chcę jeszcze pożyć-powiedziałam spokojnym głosem ale pełnym lodu.
-To morze wyjdziesz na dwór pooddychasz świeżym powietrzem-powiedziała
Wstałam.Tak dawno nie chodziłam.Każda nawet najmniejsza kosteczka mi strzykała.Zachwiałam się na chwilę ale szybko odnalazłam równowagę.Zaczęłam iść powoli.Światło słoneczne raziło mnie.Czułam się tak jak by ktoś mi poświecił latarką w oczy.W nawet małym szumie słyszałam szczekanie Daien. Po policzkach spływały mi łzy.Stałam jak kołek, sparaliżowana.Nie mogłam się ruszyć choć dusza skakała ze szczęścia.Zrobiłam pierwszy krok na zewnątrz.Zauważyłam ludzi ale przecież to nie byli ci prawdziwi ludzie każdy z nich był po części czymś o czym zwykli ludzie mówili "bujdy,baśnie".Usiadłam na ławce.Nagle ktoś usiadł koło mnie.
-Ładny dziś dzień czyż nie?-usłyszałam
Skinęłam głową tak dawno nie rozmawiałam z nikim.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz