Próbowałam się skupić na porodzie mimo, że dzięki Ejlejtyji nie czułam bólu, ale moje ciało samo reagowało na to wszystko. Gabriel przytrzymywał mnie, a kobieta uśmiechała się mówiąc co w dzieckiem. W końcu usłyszeliśmy płacz, a bogini podała mi dziecko, które położyła na brzuchu. Gabriel szybko wziął ręcznik i wytarł chłopczyka, a potem go owinął nim.
- Nicolas. - wyszeptałam patrząc jak dziecko próbuje otworzyć oczka.
Skupiłam się na kolejnym, gdy Ejlejtyja powiedziała, że widzi główkę. Zbliżał się już zachód słońca, czyli to wszystko trwało już cały dzień, a ja czułam się wykończona, gdy dostałam drugie dziecko. Gabriel wziął je ode mnie podając mi Nico do rąk i zaopiekował się kolejnym synem.
- A to Alexander. - powiedział Gabriel z dumą.
- Rebeca, dasz radę. - powiedziała bogini przypominając mi. Kiwnęłam głową i skupiłam się na urodzeniu kolejnego dziecka. Po jakieś godzinie usłyszałam płacz córki, która podała mi Ejlejtyja. Spojrzałam na malutką i wytarłam ją ręcznikiem, a potem wszystkie dzieci razem okryliśmy kocem.
- Diane. - powiedzieliśmy równo z Gabrielem i spojrzeliśmy sobie w oczy. W końcu było po wszystkim, a bogini ściągnęła czar i znów wszystko czułam. Położyłam się na boku mając przy sobie dzieci.
- Nakarm je. - poleciła mi, więc od razu zaczęłam ich po kolei karmić.
- Są śliczne. - uśmiechnął się Gabriel.
- Porozmawiajmy synu Dionizosa. - powiedziała Ejleltyja i oboje wyszli z jamy, a ja w tym czasie zajęłam się dziećmi. Nicolas, Alexander i Diane. Trójka dzieci, moje i Gabriela.
(Gabriel?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz