Droga przebiegała nam dość spokojnie i cicho.
Może nawet nie tak cicho,bo było słychać muzykę przyrody.
Szliśmy , a dookoła szumiały drzewa poruszane lekko wiatrem.
Po pewnym czasie znów dotarliśmy do Gór Orłów. To właśnie tutaj złapali nas strażnicy ostatnio.
Westchnąłem ciężko i tym razem nie miałem zamiaru się zatrzymać.
Musieliśmy wejść w głąb tych gór by być bardziej bezpiecznym.
Zagłębiliśmy się po między skały i wędrowaliśmy dalej.
Po półgodzinie Cat odpadła już z sił i nie mogła za mną nadążyć.
-Damien......-szepnęła
Odwróciłem się ,a dziewczyna ledwo co już szła. Spojrzałem na nią z żalem.
-Już nie daleko , jeszcze kawałek-poprosiłem
-Ale ja już nie mogę -jęknęła
Stanąłem , jednak szybko wziąłem ją na ręce. Dziewczyna chciała się wyrwać ,ale jej nie pozwoliłem.
Po pewnym czasie doszliśmy do jeziora środkowego, które było otoczone górami.
Postawiłem Cat na ziemi gdy zeszliśmy na dół. Zacząłem szukać jakiejś jaskini.
Szczęście nam sprzyjało bo znalazłem pewną jaskinię, w sam raz na dwie osoby.
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz