piątek, 3 stycznia 2014

od Gabriela C.D Rebecy


[...] Wypuściłem gwałtownie powietrze, zastanawiając się. Gdybyśmy mieli uciec, lub nawet gdyby tylko Rebeca miała uciec, trzeba by było to wszystko zorganizować. Przede wszystkim kryjówkę, broń, ręczniki i tkaniny, które przydadzą się przy porodzie.. Przetarłem oczy.
- Tak. To jest pomysł - zgodziłem się. - Musiałabyś zniknąć teraz, zanim urośnie Ci mocno brzuch. A ja z Tobą.
- Co? - spojrzała na mnie uważnie.
- Ktoś musi przyjąć poród. Ktoś musi polować, gdy Ty nie będziesz w stanie. Ktoś musi Ci pomóc przy dzieciach, bo nie wiemy ile się urodzi. Czy bliźniaki, czy może trojaczki..
- Nie strasz mnie - jęknęła. - Z wyspy na pewno nie uciekniemy, ale trzeba znaleźć kryjówkę.
- Proponowałbym puszczę, która jest po zachodniej stronie wyspy. Tam są wysokie drzewa, las jest gęsty, zwierzyna.. Tak, to chyba najlepsze miejsce.
- Myślisz, że znajdziemy tam kryjówkę? - zaniepokoiła się Rebeca. Kiwnąłem twierdząco głową.
- Znajdę osoby, które nam pomogą, a same zostaną. A właściwie jedną osobę - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Kto będzie chciał nam pomóc i sam tu zostać? - spytała kpiąco. Wziąłem ją w ramiona i przytuliłem do siebie.
- Mój brat. Jeden on to dwustu strażników, naprawdę. I on tu bez przeszkód zostanie, nie tak jak każdy inny, kto będzie chciał też zbiec. I też jako jedyny potrafi uciec stąd w każdej chwili - uśmiechnąłem się szeroko, myśląc ciepło o Bargeonie. W końcu w mojej rodzimej, starożytnej Grecji od zawsze brat żył dla brata.
(Rebeca?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz