Roześmiałam się i pociągnęła Sage w drugą stronę. Skręciłyśmy w inną ścieżkę i szłyśmy teraz wzdłuż rzeczki.
- Może znajdziesz tu jakiegoś chłopaka.
Sage szturchnęła mnie łokciem, a ja się roześmiałam. Jednak od razu
przestałam i położyłam dłoń na brzuchu opierając się o drzewo.
- Rebeca? - zaniepokoiła się.
- Wszystko w porządku. - zapewniłam ją. - Dziecko jest co raz silniejsze.
- Może wolisz wrócić?
- Nie. - pokręciłam głową, gdy podeszło do nas dwóch strażników.
- Doktor Margo Cook życzy sobie byście wróciły. - powiedział jeden z
nich łapiąc mnie za ramię. Wyrwałam się mu, a moje tęczówki przybrały
czerwony kolor.
- Nie dotykaj mnie. - warknęłam na strażnika, a Sage przytrzymała mnie i zaczęłyśmy wracać z eskortą.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz