Otworzyłam usta chcąc już coś powiedzieć, ale zamilkłam. Nie wiedziałam
jak zareagować na słowa Sage, w końcu chciałam dobrze. Wstałam od stołu,
a oboje na mnie spojrzeli.
- Rebeca... - zaczął Gabriel, ale pokręciłam głową.
- Chciała bym pobyć z Sage, później się spotkamy. - uśmiechnęłam się do
niego, a Gabriel odwzajemnił mój uśmiech i odszedł. Wyszłam z Sage na
zewnątrz i opatuliłam się ciepłą bluzą. Pogoda robiła się co raz gorsza,
a z tego co mówiła mi Sage niedługo ma przyjść zima. Skierowałyśmy się
do amfiteatru. Usiadłyśmy na jednej ławce i dalej milczałyśmy.
- Sage, w stołówce... nie chciałam by to tak wyszło...
- Nie przepraszaj. - wyprzedziła mnie.
- Czyli się nie gniewasz? - spytałam patrząc na nią.
- Nie mam za co. - powiedziała i uśmiechnęła się. Ja wstałam i podeszłam
do kwiatów, które rosły na przeciw nas. Kucnęłam i zerwałam dwa i
wróciłam z powrotem siadając koło dziewczyny.
- Zasusz jeden i trzymaj go przy sobie zawsze. - uśmiechnęłam się do
niej i dałam jej jeden, a z drugiego zerwałam płatki i włożyłam je do
naszyjnika, który nosiłam na szyi.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz