Otworzyłam powoli oczy i zerwałam się siadając. Czułam ból w skroniach i
szybko złapałam się za głowę. Powoli rozejrzałam się dookoła. Byłam w
pokoju, sama. Wstałam i podeszłam do drzwi, które były otwarte, czyli
nie było jeszcze wieczoru. Wyszłam i powoli ruszyłam przed siebie
próbując się nie przewrócić. Od środku dalej kręciło mi się w głowie.
Doszłam do pokoju Damiena, ale był zamknięty i nie otwierał mi gdy
pukałam. Gdy zobaczyłam jednego ze strażników, którzy byli na dachu
sparaliżowałam go i podeszłam do niego patrząc mu w oczy.
- Gdzie jest Damien? - spytałam oschle, a gdy nie odpowiedział po prostu
sprawiłam mu ból. Uśmiechnęłam się wrednie. Uwielbiałam, gdy bez
dotykania ich mogłam ich skrzywdzić, zwłaszcza gdy nie chcieli mi
odpowiedzieć.
- Cataleya, zostaw go. - usłyszałam za sobą głos i odwróciłam się do grupki strażników.
- Chciałam się tylko czegoś dowiedzieć. - powiedziałam z udawaną skruchą.
- Idziesz z nami. Damien jest z naukowcami. - powiedział główny strażnik i otoczyli mnie prowadząc ze sobą.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz