Zaśmiałam się i przytuliłam do Damiena wsuwając mu rękę pod koszulkę, a
chłopak mnie objął. Oboje patrzyliśmy na strażnika. Gdy Gloss skapnął
się, że na niego patrzę wycofał się.
- Jesteś przekonujący. - powiedziałam do Damiena
- Raczej ty. To ty patrząc na kogoś zadajesz ból.
- I bardzo się to przydaje. - uśmiechnęłam się.
Siedzieliśmy sobie tak patrząc na wszystkich. Nowych i starych, i tych
którzy tu siedzą od dawna. Jednak zaczęłam się zastanawiać nad jednym. W
końcu nie pozwolą by strażnicy się nas bali. Znajdą na nas jakiś sposób
byśmy byli posłuszni. Zadrżałam wyobrażając sobie najgorsze.
- Cataleya, co jest? - spytał Damien widząc moją zmianę.
- Myślałam nad tym, co... co oni zrobią byśmy byli im posłuszni.
- Nic nam nie zrobią. - powiedział obejmując mnie, a się my wyrwałam.
- Damien, to jest poważne. Nie pozwolą nam tu rządzić.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz