Gdy Damien usiadł koło mnie oparłam głowę na jego ramieniu patrząc na
wszystkich. Tacy jak my chodzili po jadalni dosiadając się do stolików, a
strażnicy pilnowali porządku. Teraz Damien i ja byliśmy
'nieszczęśliwymi kochankami', i postrachem wśród naukowców i strażników.
- Myślisz, że nie dadzą nam teraz spokoju? - spytałam jedząc sałatkę.
- To prawdopodobne.
- Nienawidzę ich. - mruknęłam pod nosem patrząc na młodego strażnika. Patrzyłam na niego, aż w końcu zaczął zwijać się z bólu.
- Cat. - szturchnął mnie Damien, a ja spojrzałam na niego tracąc z oczu
strażnika, przy którym byli koledzy. Gdy się do niego odwróciłam już go
wynosili.
- Czemu to zrobiłeś? - spytałam.
- Nie narażaj im się.
- Co za różnica? - spytałam opierając głowę o jego ramię. - Może powinny się nauczyć by z nami nie zadzierać?
- Masz rację, ale pamiętaj, że mają też specjalne kombinezony w których są odporni na nasze moce.
- Pamiętam. - szepnęłam i dokończyłam śniadanie.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz