- Amfiteatr - zadecydowałam od razu.
Złapałam go za rękę i zaczęliśmy iść wąską ścieżką. Wreszcie doszliśmy do prowizorycznego amfiteatru ukwieconego kwitnącymi roślinami.
Jeremy usiadł i pociągnął mnie na swoje kolana, a ja oparłam głowę na jego ramieniu.
(Jeremy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz