Pokręciłam oczami. Faceci.. Wszyscy są tacy tępi.
-Jeśli wielmożnemu panu przeszkadza lub w jakikolwiek inny sposób sposób
przywitania uraża jego majestat, szanowny pan może iść do swoich
kochanych współwięźniów -ukłoniłam się i znikłam.
-Jednak ja nadal będę w twojej głowie. -przemówiłam w jego umyśle.
Minęło pięć minut,a ja nie mam chęci go zabić. Przynajmniej nie aż takiej dużej jak zwykle.
Spojrzałam na mężczyzne. Stał taki nieporadny i zdezorientowany.
Jak ja to kocham,wprowadzać ludzi w taki stan. Niedość,że dostarczają mi
wtedy furę zabawy,są tacy bezbronni. Jeden ruch i po nich.
Moje rozważania przerwał jego głos.
(Agares?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz