[...] Wypuścili mnie zaraz po incydencie z
tygrysicą. Domyślałem się kim była, ale milczałem. Dziewczyna
zadzierała z kimś, kim nie powinna. Ale cóż, po co miałbym się wtrącać?
Strażnicy wyprowadzili mnie na zewnątrz i posadzili na jakiejś ławce. Po
chwili dosiadł się Gabriel.
- Cześć, braciszku - zawołał z nieznacznym uśmiechem. - Hej - wymamrotałem, siląc się na szeroki uśmiech. Gabriel klepnął mnie w plecy. - Co Ci jest? - spytał. - Strażnik przygrzmocił mi czymś tępym w czaszkę - przeczesałem włosy. - To nie rana, która może się zagoić. - Oj, nie marudź, nigdy nie dostałeś w czasie bójki? - Dostałem, ale to nie zmienia faktu, że mnie zamroczyło. Dostałem i to nie raz - mimo woli parsknąłem śmiechem. Gabriel odwzajemnił uśmiech i wskazał na jakąś dziewczynę. - Cały czas Cię obserwuje. Wiesz kto to? Atrakcyjna, nie powiem. - Nyks, córka Hadesa - powiedziałem po chwili. - Córka naszego wujka? - Gabriel uśmiechnął się szeroko. - Ta, o której mówiła wieszczka? - Po rozmowie z nią, odniosłem takie wrażenie - roześmiałem się. - Ale zobaczymy. Na razie tylko my znamy słowa Pytii. (Nyks?) |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz