Dalej miałam mętlik w głowie, ale zaczynało mi przechodzić. Patrzyłam na
wszystkich i za każdym razem patrzyłam gdy Rayan podchodził do Damiena.
Pobierał mu dalej krew, a Damien robił się blady.
- Przerwij to.
- A czemuż? - spytał doktor nawet na mnie nie patrząc.
- Nie nadąża z regeneracją. Zabijesz go.
- Damien to dobry okaz. Nie pozwolę, byśmy go stracili.
Spojrzałam na Damiena.
- Więc weźcie moją krew.
- Cat... nie. - usłyszałam szept Damiena.
- Miło, że sama się proponujesz. - zaśmiał się i odczepił igłę od
Damiena. Podszedł do mnie i wbił boleśnie igłę zaczynając pobierać mi
krew. Kazał zabrać Damiena do pokoju, bo był już zbyt słaby. Cały czas
patrzyliśmy sobie w oczy, a za nim wyszedł szepnęłam jeszcze jedno
słowo.
- Przepraszam.
W moich oczach pojawiły się łzy, gdy strażnicy go wynieśli.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz