Podniosłam wzrok i spojrzałam na Sage. Na nią zawsze mogłam liczyć. Wzięłam od niej sok i napiłam się.
- Skąd masz sok pomarańczowy?
- Podkradłam ze stołówki na później. Jak widać, przydał się. - uśmiechnęła się i podała mi chusteczkę.
- Dziękuję.
Sage usiadła obok mnie.
- Zawsze mi pomagałaś, więc teraz moja kolej.
- Wiesz, jak zając się dziećmi? - spojrzałam na nią.
- Ty nie wiesz?
- Nigdy ich nie miałam. Nie wiem jak się nimi zajmować.
- Zdaj się na ciało. Ono wie co robić. - podpowiedziała.
- Dziękuję.
(Sage?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz