Rozejrzałam się dookoła i spojrzałam na Rebecę.
Faktycznie każdy uważnie się przyglądał mnie, a zwłaszcza mojej przyjaciółce.
-Spokojnie,chodźmy-szepnęłam do niej.
Chwyciłam ją za rękę i oddaliłyśmy się trochę od tego zbiegowiska.
Na szczęście nie udało mi się wypatrzeć znów jakichś ludzi.
Byłyśmy same, całkowicie same. I na dodatek było również strasznie cicho.
Rebeca cały czas się rozglądała czy nas nie śledzą.
Dotknęłam ją za ramię, a ona podskoczyła na chwilę.
-Jezus Rebeca dawno nie widziałam,Cię takiej znerwicowanej.
I spokojnie nic nam nie grozi-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
(Rebeca?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz