[...] Ocknąłem się, leżąc w swoim łóżku.
Szumiało mi w głowie i całe ciało pulsowało. Jęknąłem, próbując się
podnieść. W końcu dźwignąłem się, ubrałem i wyszedłem z pokoju, na
zewnątrz. Pozwolili nam wyjść do parku. Zauważyłem pod jednym z drzew
Rebecę.
- Cześć - wymamrotałem, podchodząc do niej. Uśmiechnąłem się słabo.
- Cześć. Pamiętasz cokolwiek ze.. Wczoraj? - spytała niepewnie.
- Tylko tyle, że zaprowadzili mnie do laboratorium i.. Straciłem przytomność. Czy raczej uśpili mnie.
- Wiem. Potem zabrali mnie do Ciebie. Kobieta przypięła mnie naprzeciw Twojego krzesła i wbiła mi coś w żyły. Dalej nic nie pamiętam.
- Mówili co zamierzają? - spytałem.
- W sumie to nie. Mówiła tylko, że diablice są płodne i wytrzymałe.
- Ożesz w mordę - zachłysnąłem się powietrzem. - Mi gadała, że wykorzystają mnie jako reproduktora.. Czy my.. ?
- Nie wiem - jęknęła, chwytając się w nagłym przerażeniu za brzuch.
- Chole*a. Są dwie możliwości. Albo pobrali moje nasienie i zapłodnili Cię metodą in vitro, albo pobrali zarówno moje plemniki jak i Twoją komórkę jajową, by dokonać chemicznego zapłodnienia..
- I jak my się mamy dowiedzieć?! - wrzasnęła, ze złości uderzając w ziemię. Tylko na to miała siłę, tak samo jak ja.
- Od ducha.. - mruknąłem. - Słyszałem, że ta dziewczyna wie wszystko. Tylko trzeba ją złapać.
- Ja nie mogę być w ciąży! To Twoja wina!
- Nie histeryzuj, dobrze wiesz, że nie miałem na to wpływu. Gdybyś zaszła ze mną w ciążę, urodziłabyś za jakieś 2 - 3 tygodnie..
- To niemożliwe - prychnęła.
- Jestem bogiem, a Ty diablicą. U nas wszystko jest możliwe. I pomyśleć, że ja chciałem tak po prostu pójść z Tobą do łóżka, a nie wpakowywać się w takie gó*no - westchnąłem, przeczesując włosy.
(Rebeca?)
- Cześć - wymamrotałem, podchodząc do niej. Uśmiechnąłem się słabo.
- Cześć. Pamiętasz cokolwiek ze.. Wczoraj? - spytała niepewnie.
- Tylko tyle, że zaprowadzili mnie do laboratorium i.. Straciłem przytomność. Czy raczej uśpili mnie.
- Wiem. Potem zabrali mnie do Ciebie. Kobieta przypięła mnie naprzeciw Twojego krzesła i wbiła mi coś w żyły. Dalej nic nie pamiętam.
- Mówili co zamierzają? - spytałem.
- W sumie to nie. Mówiła tylko, że diablice są płodne i wytrzymałe.
- Ożesz w mordę - zachłysnąłem się powietrzem. - Mi gadała, że wykorzystają mnie jako reproduktora.. Czy my.. ?
- Nie wiem - jęknęła, chwytając się w nagłym przerażeniu za brzuch.
- Chole*a. Są dwie możliwości. Albo pobrali moje nasienie i zapłodnili Cię metodą in vitro, albo pobrali zarówno moje plemniki jak i Twoją komórkę jajową, by dokonać chemicznego zapłodnienia..
- I jak my się mamy dowiedzieć?! - wrzasnęła, ze złości uderzając w ziemię. Tylko na to miała siłę, tak samo jak ja.
- Od ducha.. - mruknąłem. - Słyszałem, że ta dziewczyna wie wszystko. Tylko trzeba ją złapać.
- Ja nie mogę być w ciąży! To Twoja wina!
- Nie histeryzuj, dobrze wiesz, że nie miałem na to wpływu. Gdybyś zaszła ze mną w ciążę, urodziłabyś za jakieś 2 - 3 tygodnie..
- To niemożliwe - prychnęła.
- Jestem bogiem, a Ty diablicą. U nas wszystko jest możliwe. I pomyśleć, że ja chciałem tak po prostu pójść z Tobą do łóżka, a nie wpakowywać się w takie gó*no - westchnąłem, przeczesując włosy.
(Rebeca?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz