- Jest jeden sposób by mi trochę ulżyć,
ale nie wiem czy się zgodzisz - Powiedziałem, uśmiechając się by nie
pokazać jak bardzo cierpię. Ból był rozrywający. Gdybym normalnie się
rzywił, czyli co dwa dni, albo nawet co dzień litr, nawet dwa, to lepiej
bym to zniósł, ale ja dostawałem jedynie malutki kieliszek dziennie. By
jej uświadomić o co mi chodzi, ręką a właściwie opuszkami palców, lekko
przejechałem po żyle na jej szyi. Mimowolnie przełknęła ślinę, pewnie
nawet nie wiedząc dlaczego to zrobiła. Czułem że się nie bała mnie, za
co byłem jej wdzięczny, gdyż im bardziej się ktoś boi, tym szybciej
pompuje krew i już dużo trudniej byłoby mi się opanować. Powracając do
mojej propozycji. Kiwnęła głową na zgodę.
- Na pewno? - Upewniłem się, wiedząc że to niebezpieczne.
- Tak - Zdecydowała i zanim się rozmyśliła, najszybszym ruchem na jaki było mnie stać, zbliżyłem się do niej i wgryzłem w szyję, na co odpowiedział mi cichy krzyk, zaskoczenia i nagłego bólu. Mimowolnie wplątałem palce w jej włosy i troszeczkę mocniej do siebie przyciągnąłem, nie znosząc sprzeciwu. Piłem jej ciepłą krew niezwykle chciwie, jak spragniony mężczyzna na pustyni, znajdujący butelkę wody. "Zachowaj rozum i jej nie zabij!" - krzyczał głos w mojej głowie. W końcu odsunąłem się, puszczając ją i oddalając się trochę by nie ponowić "kolacji". Zamknąłem oczy i oparłem głowę o ścianę, nawet nie fatygując się by zetrzeć jej krew z swoich ust. Czułem jak odzyskuję siły. Moja skóra miała nieco bardziej już ludzki odcień, nie blady jak trup, zniknęły cienie pod oczami, czułem też jak rany na mojej nagiej piersi się zasklepiają i po chwili zostały dwie duże blizny, które najpewniej zagoją się za kilka dni. Wątpię jednak, bym dożył tego, gdyż nawet krew Sage nie usunęła z mojego organizmu jadu. - Dziękuje - Szepnąłem, choć nadal zostałem w tej samej pozycji, zbierając siły. < Sage? > |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz