Przecisnęłam się przez wszystkich strażników i podbiegłam do niej.
Zasłoniłam ją swoim ciałem ,przytulając ją mocno do siebie.
Zaraz jednak odwróciłam się, strażnicy patrzyli na nas osłupieni, ale nie spuszczali broni.
-Odłożycie to czy w inny sposób mam was przekonać-warknęłam
Chwilę się jeszcze w nas wpatrywali, ale jeden dał znak by opuścić broń.
Rebeca stała osłupiała i nawet nie wiedziała co ma robić.
-Chodźmy stąd-powiedziałam i chwyciłam ją za rękę.
Pociągnęłam ją za sobą i poszłyśmy pod mój pokój. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka.
Rebeca usiadła na łóżku , ja wyciągnęłam coś do picia i usiadłam obok niej.
Widziałam,że cierpi to w sumie szok być wykorzystanym i w ogóle.
Objęłam ją ponownie mocno i poczułam,że Rebeca zaczęła płakać.
-Rebeca wszystko będzie dobrze-zaczęłam
-Nie będzie,mam im urodzić kolejne zabaweczki-wyszlochała
-Wiem,wiem-gładziłam ją po włosach-Ale jest też dobra strona, no spójrz , będziesz matką, a ja przyszywaną ciocią.-dodałam z lekkim uśmiechem.
(Rebeca?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz