Strażnicy szybko odciągnęli mnie od leżącej Cat i obezwładnili.
-Chol*ra ,czemu prawie nigdy nie działają na ciebie strzałki-warknął jeden strażnik.
Szybko dali mi ręce do tyłu i związali czymś na wszelki wypadek.
Jeden ze strażników wziął na ręce dziewczynę i znów wróciliśmy do tej celi.
Naukowcy opatrywali draśnięcie Amandy,które miała na szyi.
Inni strażnicy oczywiście spali głębokim snem,który oczywiście im zafundowałem.
-Co tu się stało?-zapytał strażnik,który mnie trzymał.
W zasadzie to dwóch mnie trzymało,ale tylko ten z lewej mnie zapytał.
-On się stał-wkurzyła się Amanda i wskazała na mnie.
-Też cię kocham słonko-uśmiechnąłem się chytrze.
Dziewczyna była strasznie wkurzona i nie sądzę by znów wróciła do flirtowania ze mną.
Jeden ze strażników ,znów przypiął Cataley do łańcuchów.
Mnie również zaciągnęli siłą i przykuli do ściny, tak jak wcześniej byliśmy ustawieni.
Tym razem strażnicy dla ich bezpieczeństwa bardziej skrócili mi łańcuchy.
Tak jak przedtem Cataleya,to teraz ja nie mogłem za bardzo się ruszać.
Spojrzałem na swoją ukochaną ,która nadal spała przykuta do ściany.
Czekałem i martwiłem się do puki się nie obudzi.
(Cataley?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz