- Sama miałam ochotę cię podrywać, kusić... nigdy nie myślałam o dzieciach, a żyje już trochę.
- A co ja mam powiedzieć?
Zaśmiałam się i otarłam ostatnie łzy. Nigdy nie pozwalałam sobie na
płacz przy kimś. Jedyną osobą, która widziała jak płacze i mogłam się
wypłakać była Sage. Położyłam dłoń na brzuchu.
- Nie pozwolę im ich zabrać. - powiedział Gabriel.
- To nic nie zmieni. - pokręciłam głową. - Później znów nas wykorzystają. To się nigdy nie skończy.
- Znajdziemy sposób, a teraz chodź.
Gabriel wstał, a ja z nim. Zmęczenie przechodziło, ale i tak nie czułam
się najlepiej, a myśl o dzieciach w tym miejscu wcale mi nie pomagała.
Wróciliśmy do budynku i poszliśmy do sali, gdzie zazwyczaj każdy miał
coś dla siebie. Jakieś książki, telewizja, fotele i kanapy, a nawet
mogliśmy zjeść. Usiadłam na kanapie i położyłam rękę na brzuchu.
Poczułam jakiś ruch, a potem drugi.
- Nie dostaną was. - szepnęłam. Prychnęłam rozbawiona. Nie przespałam się z żadnym, a miałam urodzić dzieci diablicy i pół boga.
(Gabriel?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz