czwartek, 26 grudnia 2013

od Damon'a C.D Sage

Chciałem zaprotestować, ale pragnienie zwyciężyło. Rzuciłem się na strażnika, tak głęboko jak tylko mogłem zatapiając kły w jego szyi. Krzyczał, próbował się wyrwać, ale tym tylko pogarszał sytuację, rozrywając sobie coraz bardziej gardło. Szybko jednak zmiękł, a po chwili jedyne co mogłem zrobić to upuścić jego zwłoki. Odzyskiwałem dzięki temu siłę, ale... nie do końca. Nadal umierałem, nie zmieni tego nawet cały bank krwi. Sage otworzyła drzwi, gwałtownie łapiąc powietrze na ten widok. Martwy strażnik leżał na ziemi, a jego gardło wyglądało jakby rozerwało je dzikie zwierzę, a ja stałem, spięty i jakby gotowy do walki, z ubrudzonymi krwią ustami, a nawet i brodą. Szybko jednak rozluźniłem się i grzbietem ręki wytarłem krew z twarzy. Odzyskiwałem siły, ale ciekawiło mnie na jak długo. Teraz jednak bardziej mnie interesowała inna kwestia.
- Dlaczego mi pomagasz? Umrę i dam Ci spokój, taki jaki chciałaś - Powiedziałem, unosząc lekko brwi.

< Sage? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz