Spuściłam
wzrok rozglądając się spanikowana. Jeśli ja urodzę te dzieci to
wykorzystają też inne dziewczyny i każdej z nas zabiorą potomstwo. Będą
je wychowywać na swoich regułach i wmawiali różne bzdury. Spojrzałam na
Gabriela.
- Nie mogą. - Oni mogą wszystko. - Nie oddam im ich. Nie mogę. - Martwisz się. - powiedział zdziwiony. Zasłoniłam twarz dłońmi i pokręciłam zrezygnowana głową. Miałam tego dosyć, znów czułam napływający gniew. Wyprostowałam się i zaczęłam miarowo oddychać by się uspokoić. Gabriel chodził tak i z powrotem zamyślony. - A jeśli nie dostaną dzieci? - spytałam. - Przecież będą przyjmować poród. - A jeśli nie? - uśmiechnęłam się tajemniczo. - O czym myślisz? - A gdybym urodziła dzieci gdzie indziej, sama. Tak by nikt ich nie znalazł, a będę się nimi opiekować. Gabriel, oni nie mogą dostać naszego pokolenia. (Gabriel?) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz