- Nic poważnego mi się nie stało - uspokoiłam go.
- A to? - wskazał na moją wargę. - To nie jest poważne. Westchnął. - Pokaż mi to. Kazał mi uśiąść i zajął się rozcięciem. Przejechał po nim palcami i wyszeptał jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa. Po chwili ból w wardze niemal ustał, a także przestała krwawić. - Dziękuję. - Już nie boli? - upewnił się. - Nie. Objęłam go za szyję, przyciągając do siebie i pocałowałam delikatnie. (Jeremy?) |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz