Leżałem tak chwilę , gładząc śpiącą Cataleyę ,jednak sam po paru minutach zasnąłem.
Raczej oboje byliśmy wykończeni, a sen dobrze nam zrobi.
Obudziłem się wcześnie rano, a z grubsza o 4.
Cataleya jeszcze spała ,może i dobrze, niech się wyśpi.
Wstałem z łóżka i wyjrzałem przez okno.
Była nawet ładna pogoda i spodziewać się było można, słońca za jakieś 4 godziny.
Kręciłem się tak po pokoju ,aż do 6 rano.
Cataleya nadal spała, a na korytarzu panowała błoga cisza.
To chyba najlepszy i najcichszy dzień ,od kąt pamiętam.
W końcu dziewczyna lekko przewróciła się na bok i zaczęła szukać ręką mojego ciała.
Szybko otworzyła oczy i usiadła na łóżku.
-Damien?!-niemal że krzyknęła
Uśmiechnąłem się pod nosem i usiadłem na przeciwko niej.
-Jestem, spokojnie-powiedziałem i pogładziłem ją po policzku.
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz