niedziela, 22 grudnia 2013

od Nyks C.D Bargeona

Szłam swobodnie przez korytarz gdy nagle usłyszałam hałas w jednej z cel.
Podeszłam do niej i okazało się,że w środku jest trzech strażników i synek Dionizosa.
Uchyliłam drzwi i sprawnie wślizgnęłam się do środka.Ukryłam się w cieniu,tak że nikt mnie nie widział.
Uśmiechnęłam się sama do siebie pod nosem.  Ciekawe co się będzie działo.......
Jednak coś strasznie mnie kusiło by temu bardziej pomóc.
-"Spróbuj to zrobić"-powiedziałam mu w myślach.
Mężczyzna rozejrzał się dookoła i chwycił za sztylecik.
-Nie, to zobaczymy-zaśmiał się
-Robi się ciekawie-szepnęłam do siebie
Skrzyżowałam ręce i odparłam się o ścianę, wpatrując w całe zdarzenie.
Strażnik podszedł do Bargeona i wymierzył w jego męskość xD  Jednak gdy bardziej się zbliżył ,coś go odepchnęło od chłopaka, a sztylet zniknął.
Cóż nie sądziłam,że Bargeon ma taką osłonę tego miejsca. W sumie to trochę nienormalne, ale no cóż nie moja sprawa.........
A może by tak pobawić się strażnikami, niech poczują prawdziwy strach.
W sumie nie wiedzą co potrafię, może niech zobaczą. To się nauczą,że nie wolno ze mną zadzierać.
Strażnik po chwili wstał i chwycił,znów za drugi sztylet. Po chwili podszedł do chłopaka i przeciął mu na skos klatkę piersiową.
Postanowiłam jeszcze tak chwilę poczekać i popatrzeć na różne wydarzenia jakie za chwilę mają być.
Jednak strażnik cały czas się powtarzał ,a to robiło się już strasznie nudne...........
-Pora wziąć sprawy w swoje ręce  -powiedziałam-"A może łapy?"-zaśmiałam się w myślach.
Skupiłam się na samej sobie i po chwili byłam tygrysem.
Jak ja to bardzo kochałam , a zaraz jeszcze znów zapłonęłam żywym ogniem.
W ciemnościach ,zabłysłam jak nieoczekiwany duch? Czy jak to można nazwać.
Ryknęłam, na przerażonych strażników ,którzy stali dwa metry przede mną.
Uśmiechnęłam się w duszy i rzuciłam się na jednego.
Chłopak zaczął się wydzierać na całe gardło, podrapałam go, jednak nie zabiłam.
Potem spojrzałam na drugiego,który chwycił za trzeci sztylet.
Dobrze,że Bargeon nie znał moich cudownych mocy. Jednak jednego idealnie nie potrafiłam.
Nie do końca potrafiłam szybko leczyć swoje rany. Chociaż w jeden dzień się goiły.
Rzuciłam się na strażnika i przecięłam mu klatkę piersiową, jednak on zdołał przejechać sztyletem po moim brzuchu.Ryknęłam ponownie wściekła i znów podrapałam chłopaka.
Potem podbiegłam do starszego strażnika i przykułam go do ściany ,stojąc na dwóch tylnych łapach.
Warknęłam groźnie, jednak zostawiłam go i odeszłam ponownie w mrok.
Zostawiłam przerażonych dwóch młodziaków , Bargeona i doświadczonego strażnika.
Poszłam do siebie do pokoju i przemieniłam się w człowieka.
Podniosłam koszulkę i spojrzałam na przecięcie. Nie było tak źle małe draśnięcie.
Przetarłam je papierem i ubrałam nową koszulkę.Wyszłam z pokoju, bo można było wyjść na pole.
Z resztą wszyscy chyba tam byli bo gdy wyszłam, był wielki tłum.
Spojrzałam na wszystkich i obojętnie oparłam się o ścianę.
(Bargeon?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz