Tylko wampirze oko, mogło dostrzec zwierzę, które chciało zaatakować
Sage, chcąc ją udusić, biegając tak szybko dookoła, aż zabraknie jej
tlenu. Szybko złapałem to coś, co musiało być wynikiem nieudanych
eksperymentów i skręciłem mu kark. Spojrzałem na kaszlącą Sage.
- Nic Ci nie jest? - Spytałem troskliwie.
- Nie....... Powiedz - Znów wróciła do tematu. Cofnąłem się kilka kroków i wbiłem wzrok w ziemię.
- Nie przypominasz mi nikogo. Wyglądasz dokładnie jak ona, każdy
szczegół się zgadza, oprócz fryzury. Poznałem ją, kiedy byłem w
Atlancie. Od razu mnie urzekła, sprawiając że dwudziestoczteroletni,
rozmarzony poszukiwacz przygód, konfederacji żołnierz jakim byłem,
zszedł na ziemię. Szybko dowiedziałem się że była sierotą, jej rodzina
nie żyła od roku i będzie najpewniej mieszkać pod mostem. Namówiłem
ojca, który mnie nienawidził, by mógł wziąć pod swój dach Katherine,
zająć się nią. Zgodził się, gdy powiedziałem że to sprawi że będzie
bardziej szanowany. Z wojny wróciłem parę dni po jej przyjeździe,
zorientowałem się wtedy że mój brat również żywił do niej jakieś
uczucia, zignorowałem to jednak. Mnie i Katherine coś łączyło, coś,
silniejszego niż miłość. Za pewnie nie wiesz, jak to jest kochać kogoś,
tak mocno że byłbym wstanie zrobić dla niej wszystko, nawet zabić. Tak
mocno, że moje uczucie nie zmalało ani trochę po stu czterdziestu
latach. Nie byłem jednak nieszczęśnikiem, myślałem i czułem że ona też
odwzajemniała to uczucie. Nadal ją kochałem, mimo że się dowiedziałem że
jest wampirzycą. Jednak między nią i moim bratem też coś było, co nie
dawało mi żyć. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, jednak ona, choćby
nieświadoma tego, zniszczyła to. Pewnego dnia, Stefan, mój brat zdradził
i mnie i ją, wydając ją Łowcą, a dokładnie naszemu ojcu i podstępem
napoił Katherine trucizną. Zaczęło się oblężenie. Pamiętam wszystko z
szczegółami. Mój strach o Katherine, nienawiść do brata, krzyki, tłok,
kagańce na wampiry, łańcuchy, czarny wóz który miał zawieść krwiopijców
do kościoła, który miał być podpalony. Próbowałem ją uwolnić, nawet
przez chwilę trzymałem ją w ramionach, ale... pamiętam tylko twarz ojca i
huk. Nabój trafił prosto w moje serce, zatrzymując je. Drugi strzał, w
ten sam sposób uśmiercił mego brata. Obudziłem się dzień później, u
służki Katherine, która uświadomiła mnie, że krew Katherine którą miałem
w organizmie, zmieniła mnie w wampira. Mnie i Stefana. Katherine jednak
nie żyła. Spłonęła w kościele - Dokończyłem historię, z spuszczoną
głową. Moje oczy były lekko zaszklone, przez wspomnienia które bolały
bardziej niż najgorsza fizyczna rana na świecie. Bolały bardziej niż
zdrada, niż cios w plecy.
< Sage? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz