- Być może - zgodziłem się, palcami
sprawdzając swoje żebra. Niestety, nacisnąłem zbyt mocno i zamiast
poczekać aż się zrośnie, to je złamałem.
- Ku*wa mać - mruknąłem, krzywiąc się z powodu nieprzyjemnego uczucia. Położyłem się na plecach i zacząłem równo oddychać.
- Gratuluję - parsknęła Rebeca. Uśmiechnąłem się do niej i skoncentrowałem na obrażeniach wewnętrznych. Czułem jak organy przesuwają się w środku i trafiają na swoje miejsce.
- Co to? - zaciekawiła się Rebeca, obserwując mój brzuch. Widać było jak przemieszczają się poszczególne narządy.
- To moje organy wewnętrzne, które przesuwają się na odpowiednie miejsca - wyjaśniłem z rozbawieniem, a Rebeca skrzywiła się.
- To jest obrzydliwe - powiedziała. Kiwnąłem głową, przyznając jej rację.
- Ale przynajmniej teraz znów wyglądam jak ja - uśmiechnąłem się szerzej i wstałem, pozbywając koszulki, która i tak była już do niczego. Zauważyłem spojrzenie dziewczyny, ale je zignorowałem.
- Diablica, powiadasz? - spojrzałem na nią.
- Anielicą raczej nie jestem - zaśmiała się, a mi mimowolnie błysnęły oczy. Może i nie była zbyt miła, ale śmiech miała fenomenalny.
- To właśnie widzę. Za co tu jesteś?
- Niesubordynację - wyjaśniła krótko, a ja od razu domyśliłem się, że ma kogoś na sumieniu.
- Kto?
- Jakiś młody strażnik. Zbyt blisko podszedł. A Ty?
- Też niesubordynacja - westchnąłem, unosząc kąciki ust i przeczesując muskularną ręką włosy.
(Rebeca?)
- Ku*wa mać - mruknąłem, krzywiąc się z powodu nieprzyjemnego uczucia. Położyłem się na plecach i zacząłem równo oddychać.
- Gratuluję - parsknęła Rebeca. Uśmiechnąłem się do niej i skoncentrowałem na obrażeniach wewnętrznych. Czułem jak organy przesuwają się w środku i trafiają na swoje miejsce.
- Co to? - zaciekawiła się Rebeca, obserwując mój brzuch. Widać było jak przemieszczają się poszczególne narządy.
- To moje organy wewnętrzne, które przesuwają się na odpowiednie miejsca - wyjaśniłem z rozbawieniem, a Rebeca skrzywiła się.
- To jest obrzydliwe - powiedziała. Kiwnąłem głową, przyznając jej rację.
- Ale przynajmniej teraz znów wyglądam jak ja - uśmiechnąłem się szerzej i wstałem, pozbywając koszulki, która i tak była już do niczego. Zauważyłem spojrzenie dziewczyny, ale je zignorowałem.
- Diablica, powiadasz? - spojrzałem na nią.
- Anielicą raczej nie jestem - zaśmiała się, a mi mimowolnie błysnęły oczy. Może i nie była zbyt miła, ale śmiech miała fenomenalny.
- To właśnie widzę. Za co tu jesteś?
- Niesubordynację - wyjaśniła krótko, a ja od razu domyśliłem się, że ma kogoś na sumieniu.
- Kto?
- Jakiś młody strażnik. Zbyt blisko podszedł. A Ty?
- Też niesubordynacja - westchnąłem, unosząc kąciki ust i przeczesując muskularną ręką włosy.
(Rebeca?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz