Zagotowało się we mnie, gdy młody strażnik walnął Nicole. Gdy chciał to zrobić drugi raz złapałem go za rękę i odepchnąłem.
- Dam się nie bije. - powiedziałem stając między dziewczyną, a
strażnikami. Wszyscy spojrzeli na mnie, a Nicole oparła się o ścianę.
Widząc, jak krwawi z wargi podszedłem do dwóch i walnąłem nimi o siebie.
Kolejni zabrali towarzyszy i wycofali się. Podszedłem do Nicole i
kucnąłem przy niej. Złapałem za podbródek i uniosłem jej twarz.
- Zrobili ci coś jeszcze? - spytałem ocierając stróżkę krwi.
- Nie, ale mogli gdybyś się nie zjawił.
- Chodźmy. - wstałem i pomogłem jej wstać. Dziewczyna zrobiła krok do
przodu i się zachwiała. Szybko ja złapałem i wziąłem na ręce.
- Odpocznij, zaniosę cie do pokoju.
(Nicole?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz