Powoli otworzyłam oczy i dotknęłam naszyjnika unosząc go.
- Jest piękny. - uśmiechnęłam się. - Ale skąd?
- Dla ciebie zdobędę wszystko. - uśmiechnął.
Spojrzałam jeszcze raz na naszyjnik i puściłam go by wisiał na mojej szyi.
- To urocze. Czasami zastanawiam się co jeszcze wymyślisz.
- Sam tego nie wiem. - odpowiedział i oboje się roześmialiśmy. Siedzieliśmy tak na dworze odpoczywając i marząc o jednym. Ucieczce stąd. Wiedzieliśmy że tylko dwóm istotom udało się uciec, ale nikt nie wiedział dlaczego ani jak. Nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy, bo dopiero gdy Damien się ruszył otworzyłam je. Zobaczyłam naukowca idącego w naszym kierunku ze strażnikami. Złapałam Damiena za rękę, ale on wstał i stanął przede mną.
- Spokojnie, chcę zadać parę pytań. Jak dzisiejsze śniadanie?
Rozpoznałam, że to był ten sam naukowiec co wczoraj był z nami w sali. To on kazał nas puścić.
- Dobrze. - odpowiedziałam tylko.
- Czyli krew i nasze witaminy działają. - uśmiechnął się. - Za miesiąc będziesz pod stałą naszą kontrolą. - postanowił i odszedł.
Odetchnęłam z ulgą że tym razem nas zostawili.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz