Wzruszyłam ramionami. Bycie tu to już jedno wielkie niemiłe przeżycie.
Nie mam tu nikogo na kim mogła bym polegać (no są dwa wyjątki) ,nie mam
tu rodziny. Nawet nie mam tu prywatności. Spojrzałam na chłopaka.
-Wiesz czasami to można potraktować jako ośrodek wypoczynkowy -zaśmiał
się -Albo psychiatryk. Kto jak woli ale ja jak na razie nie widziałem
tutaj białych pomieszczeń bez klamek.
-Bo nie zauważyłeś -powiedziałam -Tych pomieszczeń jest 4. Są gorsze od izolatek.
-Skąd wiesz? -spytał
-Mam swoje źródła -powiedziałam -Więc ta druga opcja jest raczej trafniejsza.
-No...Ale przynajmniej nie ma tu psycholi. Nie licząc doktorków -wzruszył ramionami
-Tak właśnie... Ci szaleni naukowcy czasami potrafią zagrań na nerwach -przyznałam.
<Liam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz