Stałam przy pniu przytrzymując się go chociaż Damien i tak mnie trzymał.
- Uwielbiam gdy to robisz. Zawsze mnie zaskakujesz. - wyznałam.
- I o to mi chodzi.
Przytuliłam się do Damiena na tyle ile pozwalał mi brzuch i podziwialiśmy okolice. Wszystko pięknie gdyby nie to, że strażnicy nas zobaczyli. Podbiegli pod drzewo, a jeden z nich strzelił. Kula trafiła pień, a ja zachwiałam się jednak Damien mnie przytrzymał. Przestraszyłam się gdy i drugi strażnik wyciągnął broń. Damien złapał mnie i wylądowaliśmy na ziemi.
- Znów chcieliście uciec? - spytał oschle strażnik i zaczęli nas prowadzić do budynku. Szłam przytulona do Damiena czując się przy nim bezpieczniej. Strażnicy wprowadzili nas do budynku i podeszliśmy do naukowca.
- Próbowali uciec, byli na drzewie. - powiedział jeden z nich.
- Dziewczynę do pokoju, a chłopak idzie ze mną.
Zaczęłam się wyrywać i poraziłam strażnika, który mnie trzymał, prądem. Spojrzałam na naukowca koncentrując się by sprawić mu ból. Udało się ale poczułam tego skutki. Co raz trudniej łapałam powietrze, a ból się nasilał. Odpuściłam czując że słabnę. Zakręciło mi się w głowie, ale ktoś mnie przytrzymał. To był Damien który powalił drugiego strażnika.
- Nie powinnaś tego robić. - skarcił mnie.
- Damien...
- Zaniosę cię do pokoju. Potrzebujesz krwi.
Pokręciłam głową nie zgadzając się. Pijąc jego krew osłabiałam go.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz