Wyszedłem cicho z jej pokoju i poszedłem pośpiesznie do siebie.
Trochę dziwiłem się tym całym wydarzeniem w jej pokoju bo nie myślałem,że coś takiego zrobi.
W sumie samemu było mi wstyd, że ją pocałowałem,ale potem to odwzajemniła.
Gdy wszedłem do pokoju zastałem w nim kilku strażników. Nie zdziwiło mnie to specjalnie.
-No proszę -zaśmiałem się-Czemu zawdzięczam wizytę.
-Bo dzisiaj jesteś naszą rozrywką -doparł jeden
-Aha, a nie myślicie, że jest na odwrót ?-zapytałem z przekąsem
Strażnicy popatrzyli po sobie i zamarli, a ja z ich min miałem bardzo niezły ubaw.
-Czyli jednak -prychnąłem-Jestem waszym przekleństwem......
-Oj przymnij się !-warknął jeden z nich
W tej samej chwili dostałem czymś ostrym w twarz i poczułem,że coś rozcięło mi policzek.
Przejechałem palcem w tym miejscu ścierając krew i spojrzałem na nich spode łba.
-Zatłukę -wkurzyłem się i chciałem na niego rzucić, ale jak to zwykle inni mnie w porę złapali i mocno trzymali. Zaraz wywlekli mnie siłą z pokoju i zaprowadzili do pokoju tortur.
Przykuli mnie do łańcuchów przy ścianie, a zaraz potem przyszli znani inni strażnicy.
-Dawno się nie widzieliśmy co?-zamruczałem złowieszczo.
-Ale znów się widzimy-zaśmiali się wszyscy.
-Tsa...-mruknąłem cicho, a można by wręcz rzec, że niedosłyszalnie.
Przymknąłem oczy , gdy tylko zauważyłem,że jeden z nich bierze jakiś sztylet ,a drugi zakłada metalową rękawicę, Jakoś będę musiał to kolejny raz przeboleć, tak jak kiedyś.
Poczułem,że strażnik się zbliża, ale nie wiedziałem na co się szykować, kiedy chciałem się upewnić i otworzyłem oczy, dostałem prosto z rękawicy metalowej i obróciłem głowę o 180 stopni.
To uderzenie mnie na chwilę ogłuszyło i nic za bardzo nie słyszałem, ale zaraz usłyszałem śmiech zadowolenia. Strażnicy zawsze lubili się znęcać nad innymi więźniami.
Gdy kolejny podszedł do mnie przejechał mi pionowo po klatce piersiowej, aż do bioder, w ten sam sposób rozcinając mi nie tylko skórę, ale też koszulę. Siedziałem cicho i każde ciosy przyjmowałem spokojnie i bez uczuć. (..) Po paru godzinach skończyli swoje "cudowne" tortury i przywlekli mnie znowu do pokoju.
Rzucili mnie na ziemię, a ja pierwsze co zrobiłem podniosłem się z podłogi i poszedłem po nową koszulę.
Przemyłem zadrapania i rany, i zabandażowałem sobie przecięcie na klatce piersiowej.
Na pewno zejdzie dopiero za 2 dni, ale na policzku już powoli schodziło i rano pewnie zostanie mi tylko blizna, a potem już raczej nic. Poszedłem się umyć i przebrałem się w bokserki, a następnie wskoczyłem do łóżka i poszedłem spać. Było koło 4 nad ranem więc nie miałem wiele czasu na spanie.
Ale no cóż.......
***
Nad ranem usłyszałem,że ktoś wchodzi do mojego pokoju i siada obok mnie.
-Liam wstawaj !-usłyszałem Xanę.
-Nie.......-mruknąłem zmęczony
Szybkim ruchem schowałem głowę pod poduszkę, nawet za bardzo nie zwracając na nią uwagi.
-Wstawaj no...... jest już 10 -powtórzyła trochę zniecierpliwiona
-Co z tego......-westchnąłem cicho spod poduszki.
(Xana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz