Prychnąłem z uśmiechem pod nosem i spojrzałem na Xanę. Zawsze mnie zadziwiała, znałem ją, ale niekiedy nawet była bardzo tajemnicza. Lubiłem to w niej i nawet się nie zniechęciła jak byłem dla niej nie miły.
Na dodatek uleczyła mi chwilowo najgorszą ranę jaką miałem na klatce piersiowej.
Xana cały czas mnie ciągnęła w nieznane mi za bardzo miejsce. Jednak gdy chciała mnie wyciągnąć z więzienia, złapałem ją i podniosłem na rękach.
-Ej co robisz?!-zapytała zdziwiona
-Tak tylko powiem iż chciałbym zjeść śniadanie-zaśmiałem się
Xana popatrzyła na mnie z delikatnymi rumieńcami ,a ja ją postawiłem na ziemi. Tym razem to ja ,ją pociągnąłem do jadalni i wziąłem sobie talerz z rzeczami. Usiadłem na swoje miejsce i przy okazji pociągnąłem ja by usiadła obok mnie.
-Zaraz zjem -odparłem
Zabrałem się szybko za jedzenie , nie zbyt dużego śniadania. Po paru minutach na szczęście skończyłem jeść. Chwyciłem Xanę i wstaliśmy szybko do stołu, a ja odniosłem talerz.
Wyszliśmy szybko z jadalni, ale po drodze napotkałem tych strażników, którzy mnie wczoraj torturowali.
-Jeszcze się trzymasz-zaśmiał się jeden
-To co wczoraj robiliście to było nic takiego-prychnąłem oburzony
Nie chciałem zaczynać bójek , bo no cóż tutaj mogło się niestety źle to skończyć.
Ominąłem ich bez słowa i poszedłem dalej z Xaną, tym razem tam gdzie ona mnie ciągnęła.
Wyszliśmy w końcu z więzienia, a ona odwróciła się w moją stronę.
-Zamknij oczy, to będzie niespodzianka-uśmiechnęła się
-Ale.....-zacząłem
-Proszę-zrobiła słodką minkę.
Westchnąłem głęboko i zamknąłem oczy , a Xana znów zaczęła mnie prowadzić.
Nie była dobrym nawigatorem bo wpadłem kilka razy na drzewo i jeszcze wywaliłem się. xD
(Xana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz