Spojrzałem na Jez z chytrym uśmieszkiem i podszedłem do niej.
Popchnąłem ją w dół, a ona wydarła się tylko,nie wylądowała na ziemi.
Chwyciłem ją tak,że jedną nogą była na dachu , a druga zwisała jej nad ziemią.
-Liam!-krzyknęła
Zaśmiałem się rozbawiony i postawiłem Jez na równe nogi obok siebie.
-Nie jestem aż taki wredny by dać komuś spaść -zaśmiałem się
-Ale na tyle wredny,żeby porobić sobie żarty- oburzyła się
Przewróciłem tylko oczami i usiadłem przy dachu , a dziewczyna spróbowała mnie zepchnąć.
Pchała mnie, jednak można powiedzieć ,że przyssałem się do dachu.
-Nie no błagam nie dasz rady-zaśmiałem się
Dziewczyna w końcu odpuściła i usiadła trochę zdyszana,tuż obok mnie.
-Tak więc co tutaj robisz o tej porze ?-zapytałem zaciekawiony
(Jez?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz