[...] Zmarszczyłam czoło, choć Jeremy nie mógł tego zobaczyć. Po chwili domyśliłam się dlaczego szuka mnie wzrokiem i nadałam swojej osobie materialne ciało.
- Co to znaczy, że możesz mnie wyczuć? - spytałam ostrożnie.
- Wiem kiedy tu jesteś, a kiedy Cię nie ma. To.. Silniejsze ode mnie. Po prostu czuję - wyznał. W mgnieniu oka znalazłam się przy nim i kolanem przygwoździłam jego szyję do ziemi.
- Powiedz, że mnie nie czujesz. Powiedz to - wycedziłam. - Inaczej zmusisz mnie do czegoś, czego nie chcę robić.
- Puść - wydusił Jeremy. Miażdżyłam mu aortę, przez co nie mógł oddychać, ale bezwzględność zawsze była moją mocną stroną.
- Powiedz, że nie jesteś w stanie mnie wyczuć.
- Nie jestem - zgodził się niechętnie, a ja go puściłam. Rzuciłam mu przepraszające spojrzenie i podkuliłam nogi. Wyglądałam teraz jak mała, urocza dziewczynka, która wie, że zbroiła, ale to jej się właśnie podobało.
- Chryste, mogłaś mnie zabić - powiedział z wyrzutem Jeremy. Spojrzałam mu prosto w oczy, zaskoczona.
- Właśnie tym Ci groziłam - przypomniałam. - Zabić jest łatwo. A Ty nie umiesz mnie wyczuć, czarnoksiężniku.
- Dlaczego zmusiłaś mnie do takiej obietnicy? - nie rozumiał.
- Gdybyś mnie wyczuwał, musiałabym Cię zabić. Duchy są istotami, których nie powinno się czuć. A już na pewno nie powinno się wyczuwać tych duchów, które mają krew na palcach. To chyba logiczne.
- Lisha, na pewno nie należysz do osób logicznych. Nawet nie wiem czy jesteś osobą - mruknął. To mnie.. Zabolało. Nie zdążył nawet wziąć oddechu, a ja przeniosłam się do swojej celi. Sama nie wiedziałam czym jestem. Od zawsze byłam duchem. Złym duchem. Dobrym duchem. Co za różnica? Otarłam łzę z policzka i wyciągnęłam nóż z pochwy. Czas zacząć ostrzyć ostrza, pomyślałam. Tej nocy zginie kolejna osoba.
(Jeremy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz